Cukrzyca. Choroba podstępna, przez lata nie dająca żadnych objawów, zaskakuje i zabija nagle przez zawał serca czy udar mózgu.
Prof. Anna Tomaszuk-Kazberuk
Klinika Kardiologii z Oddziałem Intensywnego Nadzoru Kardiologicznego UM w Białymstoku
Zabiera także wiele lat życia – tych samodzielnych i dobrej jakości. Również w Polsce statystyki pokazują, że ponad połowa pacjentów z cukrzycą umrze na serce. A u kobiet z cukrzycą zagrożenie zgonem sercowo-naczyniowym jest równie ważnym problemem jak u mężczyzn.
Cukrzyca to choroba serca
Kobiet nie powinno pytać się o wiek. Z jednym wyjątkiem – gdy interesujemy się wiekiem śródbłonka, czyli warstwy komórek, które wyścielają wewnętrzną ścianę naczyń krwionośnych. Warstwa ta wydziela ważne substancje dla prawidłowej pracy układu sercowo-naczyniowego, np. te biorące udział w regulacji procesów zapalnych, substancje rozszerzające i zwężające naczynia krwionośne, substancje biorące udział w procesie krzepnięcia czy zapobiegające zlepianiu i osadzaniu się płytek krwi na ścianach naczyń.
– Amerykanie pod koniec XX wieku napisali, że cukrzyca to choroba serca. Prapoczątkiem miażdżycy jest zaburzenie funkcji śródbłonka i warto zacząć świadomie o niego dbać jak najwcześniej. Do czynników uszkadzających śródbłonek zalicza się m.in.: nadciśnienie, palenie papierosów, cholesterol, cukrzycę. Prawdziwy wiek człowieka to wiek jego śródbłonka – wyjaśnia prof. Anna Tomaszuk-Kazberuk z Kliniki Kardiologii z Oddziałem Intensywnego Nadzoru Kardiologicznego UM w Białymstoku.
Analiza z Uniwersytetu Harvarda dotycząca nagłych zgonów mówi, że cukrzyca jest czynnikiem ryzyka zgonu z powodu chorób sercowo-naczyniowych zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn, jednak badania pokazują również aspekt kluczowy dla przeżycia – kobiety częściej zatrzymują się we własnym domu, we własnym fotelu, czyli niestety przed dotarciem do jakiejkolwiek pomocy medycznej.
– To jest ten rodzaj śmierci, do której nie mamy dostępu i dlatego nie mamy możliwości poprawy tych wskaźników. W ten sposób kobiety według analizy Uniwersytetu Harvarda są w gorszej sytuacji niż mężczyźni. Jednocześnie, kiedy u kobiet zatrzymuje się krążenie w obecności kogoś, kto potrafi reanimować, to ze względu na to, że zwykle są one mniejszej postury, resuscytacja jest u nich skuteczniejsza, a estrogeny zwiększają szansę na stabilizację hemodynamiczną – tłumaczy profesor.
Przełomowe leki
Jeśli pacjentka z cukrzycą ma miażdżycę dużych naczyń to jest zagrożona zawałem i udarem.
– Samo proste obniżenie cukru zmniejsza ryzyko sercowo-naczyniowe, ale niewystarczająco. Takich statystyk nie możemy zaakceptować, więc szukamy nowych, skuteczniejszych terapii. W ostatnim czasie to flozyny okazały się przełomem w leczeniu cukrzycy i prewencji chorób kardiologicznych, dając spektakularne efekty. Udowodniono, że jedna z nich wydłuża życie, a wszystkie obecne na rynku zmniejszają ryzyko niewydolności serca i chronią nerki – mówi profesor.
Flozyny to doustne leki, które powodują usuwanie nadmiaru glukozy wraz z moczem. Dzięki temu poziom cukru we krwi spada. Mogą być stosowane w różnych stadiach leczenia cukrzycy typu 2, zarówno przed rozpoczęciem podawania insuliny, jak i w trakcie, dzięki czemu dawka przyjmowanej insuliny może być mniejsza. Dodatkową ich zaletą jest to, że chorzy tracą na wadze, a nie jak w przypadku insuliny – przybierają. Badania udowodniły, że flozyny zapobiegają najgroźniejszym powikłaniom cukrzycy: sercowo-naczyniowym i działają korzystnie na nerki. Poza tym niektóre leki tzw. inkretynowe mają też korzystny wpływ na serce i naczynia krwionośne, dla jednego spośród tych leków także udowodniono przedłużenie życia pacjentów z cukrzycą typu 2. Niestety ze względu na stosunkowo wysoką cenę nie są często stosowane.
Nasza Wasza decyzja
Od listopada 2019 flozyny są w Polsce refundowane dla części chorych z cukrzycą typu 2. Eksperci zwracają uwagę na konieczność rozszerzenia refundacji na kolejne grupy pacjentów z racji dużej skuteczności tych leków.
– Pytanie, czy jeśli mamy już wiedzę o nowych grupach leków i ich dobroczynnym działaniu, to czy możemy tę wiedzę ignorować? – pyta retorycznie profesor Tomaszuk-Kazberuk.